Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Moje życie nie ma sensu. Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Życie jest bez sensu? 2017-01-05 23:23:48; Życie nie ma sensu :/. Powiedzcie mi - po co życ :/. Końcem każdego życia jest śmierć, więc po co to życie, jak jego końcem jest koniec? W chwilach jak dziś naprawdę zastanawiam się - po co? Cały czas gada się o tych pięknych chwilach, a samodoskonaleniu itd. Co zrobić gdy twoje życie jest bez sensu 2013-08-04 18:20:22 życie nie ma sensu .. 2010-01-22 16:19:10 Co zrobić aby życie nabrało sensu ? 2013-02-13 19:57:16 Bez sensu byłoby poświęcić życie w pogoni za czymś, co jest celem ze względu na inne rzeczy. Odpadają więc choćby pieniądze, bo zdobywamy je, by móc coś za nie sobie kupić i zdrowie, bo nikt nie chce być zdrowym dla samego zdrowia, ale by móc bez przeszkód robić inne rzeczy. Moje bezcelowe życie nabrało sensu. WYOBRAŹCIE sobie, jak się przeraziłem, gdy któregoś wczesnego ranka niespodziewanie wyrwało mnie ze snu dwóch potężnych mężczyzn przetrząsających sypialnię. Moja matka, pobladła i wyraźnie wstrząśnięta, przyglądała się im bezradnie. Mężczyźni ci byli detektywami. Viktor Frankl w słynnym eseju Człowiek w poszukiwaniu sensu zapisał, że „szczęście to ja, a sens to my”. Twórca logoterapii, który wierzył, że najgłębszym popędem człowieka jest poszukiwanie sensu, utożsamił go nie z jednostką, a ze społecznością. Choćby i najmniejszą. Bez drugiego życie niepełne Prawda jest taka, że studia może i rzeczywiście byłby wartościowe, gdyby studenci się uczyli – to raz. Dwa, gdyby ktoś z góry wreszcie zajarzył, że większa część zajęć jest bez sensu. Te pasjonujące godziny spędzane na oglądaniu czyichś prezentacji, kolejne poranki, w czasie których spałeś w trakcie nudnego jak flaki z Cg2A. Before I met him my life was meaningless I have no may think your lives are bad but you have family and friends who love końcujego niemożność oddalenia od siebie strasznych faktów istnienia na świecie świadczą o tym że jego życiebyło bez theend his inability to push away the awful facts of being in the world rendered his life transported a body? Life is so futile?I have to believe in something or else life is just have got to have something to believe in… otherwise life is just meaningless. Wyniki: 1355, Czas: Na pewno się nie pomylę, jeśli powiem, że każdy z nas, chociaż raz w swoim życiu powiedział: „moje życie nie ma sensu”. W trudnych doświadczeniach porażki, bólu fizycznego lub psychicznego, nieudanych planów, choroby, śmierci bliskiej osoby czy miłosnego zawodu tracimy sens życia. Co nadaje naszemu życiu sens? Jak odnaleźć sens życia i co robić, żeby go nie stracić? To pytania, na które dziś poszukam odpowiedzi. Kiedy człowiek wie, że jego życie ma sens? W eseju pod tytułem „O sensie życia” Józef Maria Bocheński postawił pytanie o sens życia. Skłoniło go do tego spotkanie z byłym studentem, człowiekiem młodym, przystojnym, wykształcowym i bogatym, którego nie spotkało nic złego. Student ten oświadczył, że stracił sens życia. Ojciec Bocheński chcąc mu pomóc najpierw definiuje, co to jest sens życia? Dochodzi do wniosku, że życie: „ma sens kiedy ja uważam, sądzę, czuję itd., że ono ma wartość dla mnie, (…) kiedy uważam, czuję itd., że warto żyć. (…) Życie danego człowieka ma sens kiedy on w tej chwili sądzi, czuje itd., że warto mu żyć”. Na pierwszy plan tej definicji wysuwa się ja, moja osoba. To ja sądzę, ja czuję, ja uważam. Poczucie sensu dotyczy, więc mnie i tego kim jestem. To znaczy, że sens życia jest sprawą osobistą, indywidualną i prywatną. Sens życia sprawą prywatną Józef Maria Bocheński podkreśla, że sens życia jest sprawą prywatną, nie można mówić o sensie życia narodu, jakiejś społeczności czy kraju. Sens życia może dotyczyć tylko konkretnej osoby, z tym jaka ona jest, z jej wadami, zaletami i historią życia. Po drugie chodzi o sens życia dla mnie. Czyli pytanie o to czy to, co robię, kim i jaki jestem jest dla mnie sensowne. Moje życie może mieć sens dla innych w tym wymiarze, że jestem im przydatny lub spełniam jakieś ważne zadanie. Na przykład dla pracodawcy jestem świetnym informatykiem, jestem mu potrzebny wykonując dobrze moją pracę, więc moje życie ma sens. I po trzecie to ja muszę w swoim życiu ten sens odnaleźć. Poczucie sensu jest sprawą indywidualną. Dlatego, jak podkreśla Bocheński, mówienie owemu studentowi, który stracił sens, że jest młody, bogaty i zdrowy, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Bocheński w swoich rozważaniach zwraca uwagę na dwie rzeczy: A mianowicie, że: Są w życiu rzeczy prywatne. W dobie dzisiejszej mody, kiedy wszystko jest nas sprzedaż, granica między tym co prywatne i społeczne bardzo się zatarła. Media społecznościowe pełne są zdjęć, z których możemy dowiedzieć się co ktoś ma na talerzu, z kim śpi, gdzie podróżuje itd. Im większa ilość takich zdjęć, tym większa popularność. Bocheński mówi, że pewne rzeczy powinny pozostać w sferze prywatnej takie jak: sens życia, cierpienie, miłość czy śmierć. Sensu życia nikt mi nie da. Nie mogę go też kupić, musze znaleźć go sam. Dziś mamy modę na kupowanie nie tylko rzeczy, ale i usług. Kupię kurs motywacji, zapłacę za nauczenie moich dzieci chodzenia, a wszystko po to, by mieć więcej czasu pieniedzy, wydajniej żyć. Sens życia jest czymś nad czym musimy sami popracować. Skąd mamy czerpać sens życia? Filozofowie odwołują się do trzech czynników, które dają nam sens życia. Jednym z nich jest cel. Jeśli mamy jakiś cel nasze życie wypełnione jest sensem. Ten cel jest źródłem radości, cieszymy się, że go osiągniemy i to nadaje naszemu życiu sens. Cel wiąże się także z samym działaniem. Jeśli wykonujemy czynności, które sprawiają nam radość i zadowolenie, nasze życie nabiera sensu. Bocheński podkreśla: “Jeśli w danej chwili istnieje cel, do którego człowiek dąży, jego życie ma w tej chwili sens” oraz radzi: “Jeśli tracisz sens życia musisz znaleźć cel, do którego będziesz dążył” Ojciec Bocheński jako trzeci czynnik poczucia sensu wymienia kontemplację. Odwołuje się do własnego przykładu: jeśli po morskiej kąpieli leżę na plaży i zażywam słońca, to nie myślę o bezsensie życia. Jestem tu i teraz i cieszę się chwilą obecną, żyję intensywnie. Wielu z was przyjdą teraz na myśl wakacyjne wspomnienia i radość ze spedzonych przyjemnie chwil. Ale czy rzeczywiście życie ma sens jeśli mamy cel i działamy? Okazuje się, że nie! Wyobraźmy sobie, że cel jaki sobie w tej chwili obraliśmy to przeskoczenie największej liczby ławek w mieście. Ktoś powie, może to mnie bawi, ale obiektywnie cel nie jest sensowny. A nawet tracę czas, który mogłby być wykorzystany pożyteczniej. Sens i bezsens są względne, zależą od tego, kim jesteśmy i co robimy. Dla małego dziecka układanie prostej układanki ma sens, bo rozwija jego zdolności manualne i percepcję, ale już dla nastolatka nie. Sens życia to subiektywne zadowolenie, działanie, którym się cieszę, które przynosi mi satysfakcję i które odpowiada mi, osobie jaką jestem. Podobnie jest z kontemplacją, cieszę się obejrzeniem koncertu, spacerem, rozmową z przyjacielem. Sens życia nadaje nam, więc to z czego jesteśmy zadowoleni. Ale… jeśli ktoś jest zadowolony, że innym coś się nie udało czy można mówić wtedy o sensie życia? Sens życia a zadowolenie? Wydaje się, że nie. Subiektywne zadowolenie nie jest źródłem sensu życia. Jest zupełnie odwronie, to sens życia daje nam zadowolenie. Sens życia wynika z tego, co robimy, jaki mamy cel i kontemplacji chwili. Te trzy czynniki muszą wynikać z tego jacy jesteśmy i kim jesteśmy. A jesteśmy ludzmi obdarzonymi rozumem. Jeśli ktoś przyjdzie do nas o poradę jakie działania mogą pomóć mu w znaleznienu sensu życia, to nie zapropomujemy mu niszczenia trawników, ale na przykład odwiedzanie chorych w hospicjium. Widząc uśmiech na twarzach przebywających tam osób pojawiający się na nasz widok będzie źródłem nie tylko zadowolenia, ale poczucia, że robimy coś dobrego. Wniosek nasuwa się sam, sens życia daje nam czynienie dobrych rzeczy. Dzięki takim działaniom określamy też siebie. Na pytanie kim jestem, możemy odpowiedzieć – dobrym człowiekiem. Nie ma jednak recepty na to jakie dobre działania są dla nas źródłem sensu. Każdy z nas musi odnaleźć je sam. Warunkiem jest to, że muszą być to dobre czyny, wynikające z dobrych pobudek, zmierzające do dobrych skutków i czynione za pomocą dobrych środków. Dlaczego tracimy sens życia? Z powyższego opisu możemy wyciągnąć trzy wnioski kiedy nie mamy lub tracimy sens życia. Po pierwsze – nie mamy celu! Działamy nie zastanawiając się dokąd zmierzamy, czego chcemy. Może nie mamy czasu na pomyślenie i poszukanie celu, lub mamy cel, ale go nie dostrzegamy. Może zaistnieć też inna sytuacja, mamy dużo małych celów i przeskakujemy od jednego do drugiego nie dając sobie czasu na wytchnienie. Po drugie – jesteśmy ciągle aktywni! Bocheński nazywa takich ludzi niewolnikami aktywizmu, ciągle coś robimy, nie mając czasu na refleksję czy odpoczynek. Ciągły akywizm może być spowodowany chęcia posiadania więcej, osiągania lepszych wyników lub zaspokojenia oczekiwań społeczeństwa na posiadanie lepszej pracy, większego domu itd. Po trzecie – działamy automatycznie! Jak trybiki w maszynie perfekcyjnie zaprogramowane. We Francji jest takie powiedzenie “Metro, boulot, dodo” – “Metro, praca, sen”, które dobrze obrazuje automatyzm codziennego życia. Posiadanie sensu życia jest niezmiernie istotne, bo jak mówi obiegowy żart “bez wody można przeżyć trzy dni, bez jedzenia – dwa tygodnie, bez sensu – całe życie”. Egzystencjalna pustka to kryzys sensu życia. To stan, w którym brakuje nam połączenia ze światem zewnętrznym, przez co wydaje nam się, że życie jest trudne i które ogarnia egzystencjalna pustka, dochodzą do wniosku, że życie nie ma sensu. Nie czują żadnego połączenia z ludźmi i otaczającym ich światem. Wydaje im się, że ich istnienie jest bezwartościowe i donikąd nie prowadzi. Tego typu myśli przytrafiają się zazwyczaj osobom mającym skłonności do głębokich refleksji na temat śmierci i egzystencjalna pustka dopada coraz więcej ludzi, głównie z powodu powierzchownych wartości, jakie są promowane we współczesnym świecie. W obecnym społeczeństwie liczy się głównie uzyskanie szybkiej satysfakcji, a nie jest to przecież element, który nadaje życiu głębszy sens. Zagubione osoby są rozdarte pomiędzy spełnianiem głębszych potrzeb duszy a tłumieniem bólu, jaki odczuwają z powodu wewnętrznej osób ma trudności z odpowiedzią na pytanie o to, jaki jest cel ich życia i jaki sens ma ich egzystencja. Nic nie daje im spełnienia i nigdy nie czują satysfakcji. Tkwią przez to w psychologicznym stanie pustki i ten stan trwa długo, nierzadko prowadzi do głębokiej depresji lub zachowań pustka – zawieszenie w przepaściSens życia, jaki człowiek buduje w swoim sercu i umyśle może dość łatwo się rozpaść, jeśli nie udaje nam się osiągnąć zamierzonych celów. Duża rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością często prowadzą do zawodu. Uczucie to pogłębia się w sytuacji, w której tracimy poczucie bezpieczeństwa i nie wiemy, jak z tego takim stanie może ogarnąć człowieka egzystencjalna pustka, odczuwana jako bezsens istnienia i brak zdolności do nawiązania połączenia z Benjamin Wolman określił ten stan jako “nerwicę egzystencjalną” i zdefiniował ją jako:“…brak umiejętności odnalezienia sensu życia. Jest to poczucie, że nie ma sensu dalej żyć, walczyć, mieć nadzieję… Poczucie, że nie znajdziesz już celu ani odpowiedniej drogi w życiu. Łączy się z tym przekonanie, że nawet jeśli inni wkładają wysiłek w swoją pracę, to robią to w rzeczywistości bez celu.”Element społecznyNiektórzy autorzy, jak psychoterapeuta Tony Antarella, wskazują, że utrata sensu życia wynika z nieustannych prób zadowolenia własnego ego. Są to bowiem samolubne działania, które nie pozwalają człowiekowi wejść na wyższy poziom. Inni autorzy sugerują, że egzystencjalna pustka to efekt przedkładania wartości indywidualnych nad wartości społeczne i błędne przekonanie, że przyjemność jest równoznaczna ze z tego taki wniosek, że niektórzy zatracają się w dążeniu do swojego indywidualnego celu i zapominają o innych aspektach życia, które dają spełnienie. Są to solidarność, współistnienie i wzajemny nie rozumiemy rzeczywistości wokół nas i sam środek do uzyskania szczęścia staje się celem, istnieje duże ryzyko, że popadniesz w egzystencjalną pustkę. Niektóre krótkoterminowe emocje mogą dać uczucie przyjemności, ale nie dadzą samorealizacji. Co więcej, jak w przypadku każdej przyjemności, mogą uzależniać i człowiek ma potrzebę tworzenia i robienia ze swoim życiem czegoś, co ma cel. Dlatego też sens życia jest ściśle związany z przeznaczeniem i pragnieniami, jakie rodzą się w człowieku. Poprzez te pragnienia możemy rozwijać się na wielu poziomach. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, że w życiu nie chodzi o osiągnięcie celów materialnych, ale o coś dużo wymiar człowiekaAustriacki psychiatra Viktor Frankl wyróżnił trzy wymiary, na których funkcjonuje człowiek: Somatyczny, który obejmuje ciało i biologiczne aspekty człowieka. Psychiczny, który obejmuje rzeczywistość psychodynamiczną, albo połączenie świata psychologicznego i emocjonalnego. Duchowy lub noetyczny, który dotyczy duszy człowieka. Ten wymiar wykracza poza poprzednie dwa wymiary. Pozwala on na osiągnięcie zrównoważonego i zdrowego życia. Jeżeli zatem ktoś czuje głęboką apatię, oznacza to istnienie konfliktu na poziomie duchowym. Dlatego właśnie tak trudno jest go zdefiniować i określić, gdzie znajduje się rana, którą należy zaleczyć. Taki zagubiony człowiek odczuwa cierpienie na poziomie somatycznym i psychicznym. Jako że nie wierzy w możliwość zmiany tej sytuacji, ogarnia go egzystencjalna społeczne i indywidualneFrankl podkreśla, że najprostszą drogą do znalezienia sensu życia jest podążanie drogą swoich wartości. Dodaje, że świadomość społeczna jest niezwykle pomocna w wyznaczaniu tych wartości. Dzieje się tak dlatego, że nawet jeśli określamy swoje wartości według indywidualnych potrzeb i pragnień, to stają się one częścią wartości uniwersalnych. Najczęściej łączą się też one z jakimś systemem kulturowym, religijnym lub związku z powyższym, utrzymywanie więzi z innymi jest kluczowym elementem potrzebnym do zachowania poczucia sensu istnienia. Ważne jednak, by w takiej konfiguracji nie oczekiwać, że za twoje szczęście będzie odpowiedzialny ktoś z socjolog i filozof Drukheim jasno określa brak kontaktów społecznych i czym one skutkują:“[kiedy dana osoba] izoluje się ponad pewien poziom, jeżeli zbyt radykalnie oddziela się od innych istot, ludzi i rzeczy, izoluje się jednocześnie od tych samych źródeł, którymi się karmi, przez co traci punkt odniesienia. Tworząc pustkę wokół siebie, tworzy pustkę w sobie i jedyne, nad czym może rozmyślać to jego własna niedola. Jego myśli krążą tylko wokół nicości, która jest w jego wnętrzu i wokół smutku, który jest tego konsekwencją.”Poznaj siebie zanim zaczniesz szukać sensu życiaJeśli czujesz się zagubiony, nie szukaj kogoś, kto cię uratuje, ani nie obwiniaj nikogo za swoją sytuację. Postaraj się wziąć odpowiedzialność za swój stan i zajrzeć w głąb swojej duszy. Pamiętaj, że sens życia można odnaleźć na wiele sposobów i tak naprawdę każdy z nas może do tego dojść na swój sposób. Cel, jaki sobie obieramy może się zmienić, w zależności, od tego, jak ułoży się życie. Tak naprawdę liczy się poczucie sensu w ogólnym wymiarze, a nie tylko w danym dodaje, że nie zamiast zgłębiać kwestię sensu życia, powinniśmy przede wszystkim zgłębić samych siebie. Odpowiedzialność za siebie to esencja naszego istnienia. Dlatego też poprzez odnalezienie samego siebie odnajdziesz sens pustka – zmień podejście, by się z niej wydostaćNawet jeśli włożysz całe swoje serce i mnóstwo wysiłku w osiągnięcie celu, życie nie zawsze da ci to, czego oczekujesz. To normalne, że w trudnych chwilach czujesz się źle. Masz wtedy jednak do wyboru dwie drogi: zachowywać się jak ofiara albo zaakceptować, że nie możesz zmienić tego, co już się wydarzyło i że masz kontrolę tylko nad własnym podejściem do wydarzeń wokół ty jesteś w pełni odpowiedzialny za swoje czyny, emocje, myśli i decyzje. Wybierz zatem mądrze to, za co chcesz czuć odpowiedzialność. Życie zmienia się każdego dnia i codziennie pozwala nam wybrać czy będziemy tkwić w tym samym punkcie, czy też poradzimy sobie z problemami w sposób godny świadomego człowieka, który potrafi wsłuchać się w głos swojej duszy.“Istota ludzka nie jest odizolowaną jednostką. Rzeczy mają na siebie wzajemny pływ, a człowiek ma przede wszystkim wpływ na samego siebie. To, czym się staje człowiek, w ramach swoich możliwości i środowiska, wynika z tego, co sam wykreował.” -Viktor Frankl-To może Cię zainteresować ... Poszukiwanie sensu życia jest jednym z podstawowych wyzwań stojących przed człowiekiem. Nikt nie chce myśleć o swoich codziennych czynnościach, że są lub były bez sensu, tym bardziej zatem nie chcielibyśmy, aby bez sensu była ich suma, czyli nasze barwne i unikalne życie. Perspektywa bezsensowności skutecznie zniechęca nas do odchudzania się za pomocą czekoladek lub do wypatrywania piranii w przydomowej kałuży. Sformułowanie „moje życie nie ma sensu” wkładane jest w usta aktorów w najbardziej dramatycznych momentach scenariusza, aby oddać powagę sytuacji i oznajmić, że bohater dotarł do emocjonalnej ściany, poza którą nie ma już nic oprócz samobójstwa lub psychicznej wegetacji na obrzeżach depresji. Ale skoro takie życie nie ma sensu, to czy jakiekolwiek ma? Teizm i ateizm w wyścigu po sensowność Teizm w wydaniu chrześcijańskim zawsze odpowiada – tak, życie ma sens! Ma wpisane w siebie znaczenie, nie jest bowiem niezaplanowanym produktem ewolucji błąkającej się po wszechświecie materii, lecz efektem twórczej pracy boskiego umysłu. Każda cząstka elementarna wszechświata ma swoje szczególne miejsce w Bożym Planie, a tym bardziej takie miejsce posiada człowiek – korona stworzenia. Doskonale ujął tę zasadę apostoł Paweł w słynnych słowach – „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą1”. Chwała Boża jest bowiem ostatecznym kontekstem, celem i źródłem spełnienia każdego ludzkiego życia – widzenie jej, uczestniczenie w niej, podziwianie jej i radowanie się nią. Współczesny ateizm nie chce być gorszy. Nie chce strzelać sobie w stopę złą nowiną o braku sensu ludzkiego życia, ani też machać przed oczami teistów dymiącym pistoletem żelaznej logiki. Słynny ateista Sam Harris, w artykule dotyczącym 10 mitów na temat ateizmu, grzmi z pełnym przekonaniem, że ateiści nijak nie uważają, aby życie pozbawione było sensu. Jak zaznacza: „ateiści najczęściej są całkiem pewni, że życie jest drogocenne. Życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni. Nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu; nie muszą trwać wiecznie, by go uzyskać. Ateiści mają skłonność do uznawania tej obawy o bezsensowność za… cóż … bezsensowną2.” Andrzej Koraszkowski dodaje z kolei w artykule pt. „Ateista i sens życia”, że: „ateista znajduje sobie cele, które nadają jego życiu sens3.” Podobnie twierdzą autorzy książki „50 mitów o ateizmie”: „musimy (…) – to fakt – sami znaleźć sobie sens życia i sami zadbać o to, by wieść życie spełnione, bowiem nie gwarantuje nam tego żadna wiara ani religia4.” W innym miejscu dodają: „To od nas zależy, jak żyjemy i czy nasze życie ma wartość dla nas samych. I to właśnie samoukierunkowanie nadaje życiu sens5.” Tak postawione tezy nakazują myśleć, że chrześcijaństwo nie posiada egzystencjalnej przewagi nad ateizmem, bowiem nie potrzebujemy Boga, aby uznać życie za sensowne. Ateista sam znajduje sobie cele, które nadają życiu sens – może odnaleźć go zatem w zdobywaniu kolejnych biurek w korporacji, opiekowaniu się niemowlakiem lub ratowaniu zagrożonych wyginięciem antylop. Czy ateistyczny pogląd na sens życia jest sensowny? Zapewne nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeśli przyznam w tym miejscu, że ateistyczny pogląd na sens życia wydaje mi się całkowicie pozbawiony sensu. Sens nie jest bowiem czymś, co tworzymy – jest czymś, co odczytujemy. Nie jest kreacją naszego wewnętrznego świata; istnieje zawsze poza nami i tylko poza nami może zostać odnaleziony. Oczywiście, poprzez sensowne życie nie mam na myśli po prostu życia pozbawionego nudy. Ktoś może spędzić całe życie ekscytując się liczeniem ziarenek piasku na pobliskiej plaży, w żaden sposób nie przesądza to jednak o sensowności takiego działania. Wyrażenie „sens życia” rozpatrywać należy w kategoriach uniwersalnego znaczenia życia, jego racji i celowości, bowiem – jak poniżej będę starał się wykazać – tylko takie ujęcie sensu ma jakikolwiek… sens. Zdając sobie sprawę z semantycznych trudności związanych z wieloznacznością słowa sens, warto przywołać słownikową definicję najbliższą wyrażeniu „sens życia”. Słownik języka polskiego definiuje sens jako właściwe znaczenie czegoś, a powszechna intuicja tę definicję zatwierdza. Sens życia musi dotyczyć zatem jego właściwego znaczenia, a nie każdego znaczenia jakie komukolwiek przyjdzie na myśl. To dlatego dzieciaki w podstawówce uczą się alfabetu. Gdyby każdy uczeń w porywie wyemancypowanego indywidualizmu nadawał własny sens poszczególnym literom, czytając Mickiewicza na własny sposób, to Oda do młodości nie zyskałaby nagle kilkudziesięciu nowych sensów; wręcz przeciwnie – straciłaby jakikolwiek sens. A czy nie to właśnie proponuje nam ateizm, postulując dowolność w nadawaniu sobie własnego sensu życia? Czy nie mówi czegoś w rodzaju: „weź książkę napisaną w obcym języku i po prostu zadecyduj o czym ona mówi”? Wszystkich oburzonych tym porównaniem, wskazujących, że książka ma autora, a świat nie, ośmielam się zapytać – dlaczego zatem używać słowa „sens” w odniesieniu do niezamierzonego i przypadkowego w gruncie rzeczy fenomenu jakim jest życie? Czy wysyła się grupę uznanych lingwistów, aby odczytała sens znaków wyrzeźbionych przez wodę w Wielkim Kanionie Kolorado? Ateizm przypomina pewnego siebie pracownika muzeum we Florencji, który zapytany przez turystę obserwującego „Dawida” Michała Anioła o tożsamość tego wyrzeźbionego siłacza, odpowiada bez wahania: „proszę pana, to nie tak; pan sam musi zadecydować, kim on był – był właśnie tym, kim pan zdecyduje, że był.” Cóż, drodzy ateiści, nie mam ochoty decydować kogo „uwiecznił” Michał Anioł w swojej rzeźbie, gdyż wiem, że byłoby to… bez sensu. Równie dobrze mógłbym uznać wyrzeźbionego mężczyznę za Mojżesza lub Małysza, a mój sąsiad za Napoleona lub Lewandowskiego – nie ma to żadnego znaczenia, skoro każdy z nas nie ma nawet pół argumentu na potwierdzenie swojej tezy. Tak samo dobrze wiem, że czymś nierozsądnym i bezrefleksyjnym jest redukowanie sensu swojego życia do rozmiarów własnej decyzji, pozbawionej jakiegokolwiek uniwersalnego punktu odniesienia. Dla mnie bowiem sensem życia może być ratowanie nienarodzonych dzieci, a dla aborcjonisty – propagowanie „wolności wyboru”. Któż rozsądzi między naszymi sensami? A jeśli nie ma we wszechświecie żadnego uniwersalnego kryterium oceny sensowności sensów, czy jednoczesne funkcjonowanie dwóch przeciwnych sobie sensów ma ostatecznie jakikolwiek sens? Czy amerykański pisarz William Wharton nie miał racji, gdy stwierdził, że „nie ma ta­kiej ab­surdal­nej rzeczy, której by człowiek nie zro­bił, próbując na­dać życiu ja­kiś sens”? A skoro tak, czy te wszystkie absurdalne pomysły powinniśmy z pełną powagą uznać za równie… sensowne? Nawet jeśli każdy ateista znajduje sobie cele, które nadają – w pewnym wąskim znaczeniu – sens jego życiu, to nijak nie mówi nam to o sensowności życia jako takiego. Marcin może starać się wyhodować chomika, który wygra konkurs piękności; Marta może walczyć o wolność dla wszystkich hodowanych chomików; Robert może marzyć o pokonaniu na rynku konkurencyjnej firmy Tomka, a Tomek o pokonaniu firmy Roberta. Wszystkie te cele mogą tworzyć chwilowe wrażenie życia sensownego, ukierunkowanego i mającego znaczenie, niemniej jednak wciąż nie mówi nam to nic o znaczeniu życia jako takiego. Wyobraźmy sobie mecz, w którym każdy z piłkarzy nadaje inny sens własnym działaniom – „ósemka” wierzy, że mecz wygrywa się strzelając do własnej bramki, a „dziewiątka”, że do bramki przeciwnika. „Trójka” za sensowne uznaje wykopywanie piłki w trybuny, a „piątka” celowanie nią w trenera. „Czwórka” wierzy, że chodzi o jak najdłuższe posiadanie piłki, a „jedynka”, że o jak najszybsze się jej pozbycie. Każdy uznaje swoje przekonanie za optymalne i każdy działa w ramach tego przekonania w sposób racjonalny i sensowny, dążąc do osiągnięcia zamierzonego efektu. Nawet jeśli nie jestem w stanie ustalić kto tutaj ma rację, jedno mogę stwierdzić na pewno – ten konkretny mecz nie ma żadnego sensu! Sam Harris i (bez)sens życia Dosyć zabawnie wygląda w tym kontekście ucieczka Sama Harrisa w quasi-religijny język, kiedy oznajmia, że „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni”. Być może przeoczyłem jakiś malutki przypis, niemniej jednak nie zauważyłem, aby przywołany ateista spróbował doprecyzować chociażby jedno z tych niezwykle pojemnych pojęć. Czy aby nie mamy tutaj do czynienia z klasycznym błędem ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane), gdy mgliste pojęcie sensu wyjaśniane jest za pomocą co najmniej równie mglistych pojęć? Dla większości ludzi poszukiwanie sensu życia jest właśnie niczym innym niż poszukiwaniem klucza do przeżywania życia „prawdziwie i w pełni”. Sam Harris równie dobrze mógłby powiedzieć zatem – „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go z sensem”. Chyba, że się mylę? Jeśli tak, będę wdzięczny za skierowanie mnie do uniwersalnej, albo przynajmniej powszechnej (dobrze, może być też uznawanej przez większość ateistów lub przynajmniej istotną ich część), definicji „prawdziwego” przeżywania życia. Swoją drogą, gdy dwóch ateistów posiada dwie sprzeczne definicje „prawdziwego” przeżywania życia, którą z nich uznaje się za… prawdziwą? Oczywiście nie posądzam Sama Harrisa o to, że wyjaśnienie ulokował w następnym zdaniu przywołanej wypowiedzi („nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu”), gdyż z pewnością nie chciał stwierdzić, że życie osób samotnych, porzuconych przez rodziny lub zdradzonych przez małżonków definitywnie pozbawione jest sensu. Zmierzając do puenty, współcześni ateiści nie chcą przyznać tego, co oczywiste – jeśli Bóg nie istnieje, to życie nie ma sensu i nie ma żadnej racji istnienia. Możemy mieć własne cele i własne preferencje, możemy znajdować większą przyjemność w powtarzaniu raczej tych czynności niż tamtych, nie możemy posiadać jednak własnych sensów. Doskonale rozumiał konsekwencję swojego ateizmu Jean-Paul Sartre, gdy stwierdził: „wszyscy jesteśmy tutaj, aby jeść i pić dla zachowania naszego drogocennego istnienia, a nie ma nic, nic, żadnej racji istnienia”. Oto czym jest konsekwentny, bezkompromisowy ateizm, pozbawiony skłonności do zmiękczania naturalnie ostrych krawędzi. Jest złą i przerażającą nowiną o względności wszelkich prawd i ostatecznym braku sensu. O świecie, który jest – jak ujął to ateista Bertrand Russell – ponurym i nieczułym miejscem. Sens życia istnieje razem z Bogiem lub razem z Bogiem umiera Przyznajmy więc, jeśli Bóg umarł – jak chce Fryderyk Nietzsche – to wraz z nim pogrzebaliśmy pod ziemią uniwersalny sens życia i jego znaczenie. Porzućmy raz na zawsze mylne przekonanie, że można być konsekwentnym ateistą i widzieć w życiu sens. Jeśli już – posiłkując się wcześniejszą ilustracją – można wierzyć w sensowność wykopywania piłki w trybuny lub wstrzeliwania jej do bramki, ale już nie w sensowność rozgrywanego meczu. Konsekwentny ateizm winien prowadzić do egzystencjalnej rozpaczy, rozumiejącej głębokość nicości, która otwiera się pod umysłem odrzucającym Boga. Przyznajmy za Sartre, że jeśli Boga nie ma, to nie ma też żadnej racji istnienia. Lepsza gorzka prawda niż niespójne przekonanie, że ateizm jest równowartościowym poglądem egzystencjalnym, oferującym jakikolwiek atrakcyjny pogląd na sensowność życia. Na szczęście – stojąc na mocnym fundamencie chrześcijańskiego nauczania – nie musimy poddawać się tym ponurym myślom, ani też szukać pocieszenia w hałaśliwym konsumowaniu uciekających chwil. Zamiast tego, możemy wierzyć w spójne i dobrze uzasadnione twierdzenie, że życie nie jest przypadkową zbieraniną znaczków, które każdy interpretować może na swój sposób, ale raczej sensowną opowieścią stworzoną dla Bożej Chwały. Opowieścią wymagającą, zawierającą niekiedy trudne do zrozumienia fragmenty, ale jednocześnie opowieścią przetłumaczoną przez Ewangelię na zrozumiały dla nas język. Tak, Jezus Chrystus jest kluczem, który idealnie pasuje do zamkniętych przez wieki znaczeń i sensów. Zamiast tworzyć więc własny sens życia, grzęznąc w ulotnych wrażeniach i pozornych prawdach, odważmy się poszukać go tam, gdzie naprawdę daje się odnaleźć – w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Przypisy: Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego. Stary Testament, 1 Kor 10:31. Towarzystwo Biblijne w Polsce. Warszawa online: A. Koraszewski, Ateista i sens życia, [online], [dostęp: 16 grudnia 2020], Dostępny w internecie: . Blackford et al., 50 mitów o ateizmie. New York: Wydawnictwo CiS, Stare Groszki zapytał(a) o 21:20 Moje zycie jest bez sensu. Witam. Mam 17 lat, jestem... tak sądze nawet przystojnym chlopakiem. Ostatnio zastanawiając się nad życiem doszłem do wniosku ze to wszystko jest bez sensu, głównie patrząc na wydarzenia z ostatnich dni, poprostu sie wszystko [CENZURA] i nie przez nikogo innego jak nie przeze mnie, poprostu musze zawsze cos spierolic... jedynym moim konikiem są motocykle gdzie raczej nigdy sie nie myle, no ale nie o tym mowa. Poprostu chodzi o to ze ostatnio wszystko mnie denerwuje. O starych wole nie wspominac bo to juz kompletna porazka, wypominaja mi kazdy błąd, zamiast wesprzec co by mnie moze podbudowalo. Mam problemy finansowe... bo nawet nie mam skad wziac kasy, starzy wogole mi nie daja, troche dziwne co? nie to zeby byla jakas trudna sytuacja w rodzinie, tylko mi poprostu nie daja i tyle. Moj stary to "sezonowy alkoholik'.ogolnie to starzy nie maja do mnie wogole zaufania i mowia ze nie mozna na mnie wogole polegac. Jesli chodzi o miłosc to ooczywiscie jest beznadziejnie, miałem kilka dziewczyn no ale ich nie kochałem i wyszło jak wyszło, bylo kilka które kochałem ale bywalo roznie... z jedna nie wyszło, z inna nawet nie zaczynałem bo nie moje klimaty a jesli chodzi o trzecia to najpierw ona mnie kochała, olałem ją a teraz jest na odwrót... jestem w niej zakochany no ale nie stety ona mnie ma gdzies... no coz ja to potrafie zawsze cos [CENZURA]. Aby rozwijac moja pasje zapozyczylem sie u pewnego kolesia na pokazna kwote i nawet nie mam z czego oddac... mogłem pomyslec wczesniej na ten temat no ale ja to wiadomo... No coz troche sie rozpisałem ale sami to ocencie i doradzcie o robic. Bo na prawde nie widze sensu w moim zyciu. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 23:20 Mimo iż nie napisałeś tu wszystkiego, moim zdaniem nie jest tak tragicznie. Nikt nie ma idealnego życia, takie rzeczy są tylko w filmach. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale nie jesteś jedynym nastolatkiem z problemami. U mnie tak samo nie jest kolorowa, i czasami mam ochotę strzelić sobie w łeb. Może tego nie wiesz, ale są na tym świecie osoby które cię kochają. Może teraz nie jest najlepiej bo masz po prostu gorszy okres w życiu, ale będzie lepiej. Głowa do góry, myśl pozytywnie. Zajmij się czymś. Sam wspomniałeś coś o tych motocyklach? Może zacznij myśleć o tym poważnie i coś zrób z tą pasją. Ah, nie szczęśliwa miłość, problemy sercowe itp. odłóż sobie na później. Młody jesteś więc masz czas na miłość. Pozdrawiam. blocked odpowiedział(a) o 19:43 Jak to przeczytałam to pomyślałam. Nie jestem w pewnym sensie sama , ; / Sens w życiu jest tylko go nie widać . Ale jeszcze bedzie czas do którego będziesz wracał . Nwm czemu to pytanie dałeś do tej kategorii . Życia sobie odbierać nie masz po co . A moi rodzice do mnie zaufania też nie mają od momętu kiedy się pociełam . A na miłość masz jeszcze czas . a pieniądze szczęścia w życiu nie dadzą . wszystko będzie jeszcze okej . :) Nie chce tutaj wychodzić na jakąś ekspertkę, ale jesteś w takim wieku (ja też w mniej-więcej tym samym), że dogadywanie się z rodzicami jest mało prawdopodobne. Czepiają się o wszystko, porównują z innymi (co najbardziej mnie denerwuję :/) i wgl nie rozumieją. Nie masz przyjaciół..? Ja zawsze do nich uciekam ze swoimi problemami. To na nich mogę liczyć. Co do problemów finansowych... Może udało by Ci się znaleźć jakąś "dorywczą" pracę. Wiadomo, że nie będziesz dobrze zarabiał i będzie to raczej praca na kilka dni, ale każdy grosz się liczy. Miłość... Ile razy ja byłam zakochana bez wzajemności. Na tym świat się nie kończy. Mój kolega z klasy chciał się zabić, z powodu dziewczyny. Musieliśmy go pilnować. Dwa tygodnie później stwierdził, że ona nie jest go warta i "jedzie" dalej. Wydaję sie to bardzo dziecinne, ale często dochodzi do takich sytuacji. Dobrze, że masz swoją pasję. Tylko jeżeli masz kłopoty finansowe, to czy dasz radę ją kontynuować. Jest ona dosyć droga. Najważniejsze to nie dać za wygraną. "Kopnij życie w tyłek" i gnaj do przodu. Trzymam kciuki!Powodzenia:) życie jest bez sensu... ale za to je lubimy :) Uważasz, że ktoś się myli? lub

moje życie jest bez sensu